Los naszych dzieci jest w ich rękach
Prawda jest taka, że nie wiemy kogo wychowamy. Chcemy być odpowiedzialni za nasze dzieci, jednak to tylko na początku ich życia jest możliwe. W pewnym stopniu ich sukcesy i porażki będą zależeć od wychowania jakie im zapewnimy, jednak patrząc na całe przyszłe pokolenie to więcej zależy tylko od nich. Nasze dzieci nie będą ani wybitne ani ułomne, nie będą ani zwycięzcami ani przegranymi. Jeżeli ich los jest w jakichkolwiek rękach, to najbardziej w ich samych.
RÓŻNE METODY WYCHOWAWCZE
Jesteśmy bombardowani kolejnymi metodami wychowawczymi, kolejnymi tytułami książek, bez których nie można się obejść oraz nazwiskami ekspertów, w których głos trzeba się wsłuchać. Następuje polaryzacja opinii na temat podstawowych etapów wychowania. Z tej polaryzacji wyłania się obraz ludzi skłóconych, rodziców, którzy nie tyle bronią swoich opinii, co atakują rodziców, którzy mają opinie odmienne (patrz dyskusje np. o bezstresowym wychowaniu). To jest jednak tylko złudzenie – większość rodziców jest poza głównym nurtem podobnych sporów, co nie znaczy, że nie zmagają się z podobnymi na innych frontach, często rodzinnych.
ŚRODOWISKO SZKOLNE
Nasze dzieci idą do szkół, które są od siebie tak różne, jak nigdy wcześniej. Nie ma już w miastach szkół z lepszą i gorszą opinią; teraz są przedszkola prywatne i publiczne, polskojęzyczne i anglojęzyczne, profilowane i ogólnokształcące, preferujące jedne metody wychowawcze i negujące inne, a im wyższy szczebel edukacji, tym różnorodność jest większa. Nasze dzieci idą do szkół, w których jedno dziecko na troje wychowywane jest przez jednego z rodziców, co jest rzeczą niespotykaną we wcześniejszych pokoleniach (nie sięgając odległych czasów powojennych). Po szkole nie wracają piechotą do domu, tylko są odbierane przez rodziców, bo nie do pomyślenia jest aby uczeń czwartej klasy szedł sam przez osiedle.
RÓŻNE WIĘZY RODZINNE
Nasze dzieci zmagają się z brakiem rodziców, nie tylko fizycznym. Zawiązaliśmy sobie na szyi pętle z liny utkanej z kredytów hipotecznych, ścieżek karier i oczekiwań społecznych i podduszamy się tym przez całe życie na oczach naszych dzieci, często nie znajdując w sobie siły, aby skupić się na nich i spędzić z nimi wolny czas. Wyjeżdżamy zagranicę zostawiając dzieci z dziadkami lub ciociami, później ściągamy je do siebie lub rozluźniamy już i tak luźne więzy. Przeprowadzamy się częściej niż dotąd, zwykle obierając kierunek z wioski do miasta lub z miasta małego do większego. Później za pracą przenosimy się do kolejnego. Inna szkoła, inne podwórko, inne środowisko.
SYTUACJA MIĘDZYNARODOWA
Żyjemy w czasach względnego spokoju, który jednak na naszych oczach ukazuje swą kruchość. Kilkaset kilometrów za naszą granicą trwa wojna. Rok temu absolutnie nieprzewidywalna przez naszych obserwatorów sceny międzynarodowej. Rok to tylko ułamek przyszłości naszych dzieci. Kolejne przed nimi i nie wiemy, co przyniosą.
ZMIANA WARTOŚCI
Na naszych oczach też zmieniają się podstawowe wartości, zmienia się model typowej rodziny, zmienia się nasze podejście do wiary, do polityki, do kwestii światopoglądowych, społecznych i kulturowych. Wcześniej zachłysnęliśmy się Ameryką, teraz staramy się odnaleźć w otaczającym nas bałaganie różnorodności.
Z tego magazynu różnorodności, w którym żyjemy staramy się znaleźć jakiś stały mianownik, aby tworzyć kolejne definicje pokoleń. Nie znajduję jednak takiego. Wychowujemy dzieci trochę na ślepo, bo nawet najwytrwalej sterując ich rozwojem rozbijemy się o otaczające je środowisko. Nie wiem z kim nasze dzieci będą siedzieć w ławce ani w jakiej sytuacji politycznej przyjdzie im żyć. W tym środowisku będą musieli się odnaleźć same. Na drogę, której sami nie znamy powinniśmy je nauczyć podstawowych wartości i praw, od odwagi, odpowiedzialności, wytrwałości po empatię, szacunek dla innych, poczucie własnej wartości i mądrość. Trzeba tylko dać przykład.
Naszą rolą jest przygotować dzieci na niespodziewane. Reszta zależy od nich.
Zdjęcie: hermanzs