Wykapany tata, wykapana mama
O Olce większość mówi, że jest podobna do mnie. Czasami ktoś znajduje podobieństwa do M., czasami twierdzi, że jest to wykapana mama, jednak w powszechnej opinii więcej podobieństw jest do mnie. Zgadzałem się zawsze z tym, zastrzegając, że po mamie niezaprzeczalnie odziedziczyła wdzięk i urok osobisty. Wczoraj Olka wkroczyła w kolejny etap rozwoju i udowodniła, że staje się kobietą, do złudzenia podobną do mamy. W wieku dwóch lat.
Po kolejnym daktylu M., powiedziała Olce, że to był ostatni i więcej już nie ma. Olka widząc, że nic nie wskóra poprosiła o jeszcze jeden znacząco pokazując na mnie: czy tata ma ochotę na daktyla? – upewniła się M. Tak! – potwierdziła Olka nic sobie nie robiąc z mojego zaskoczenia tą naglą ochotą, której dopiero co wcale nie odczuwałem. Wiedziałem jednak już jak to się skończy. M., też wiedziała bo ta sytuacja do złudzenia przypominała inne z naszego życia.
Nie dalej jak w niedzielę wychodząc z Decathlonu dowiedziałem się od M.,, że mam ochotę na cheesburgera. Jedziemy do Maca? – zapytałem więc najzwyczajniej na świecie. Niee – odpowiedziała M., i szybko dodała: no chyba, że masz ochotę!. Możemy pojechać -powiedziałem znowu najzwyczajniej na świecie. Niee – odpowiedziała M. po czym znowu szybko dodała: a chcesz jechać?
Po mamusi to ma… – powiedziała M., podając mi daktyla, którego później zjadła Olka.