O, bakłażany już są! – powiedział Tymcio patrząc przez okno na bażanty.

Menu & Search

Mężczyzna niezbadany. Co możesz zrobić dla niego?

fathersday_nowotwor_jadra

W grudniu 2011r. wyszedłem z gabinetu urologa ze skierowaniem do Centrum Onkologii na operację. Wsiadłem do samochodu i dopiero, gdy spojrzałem na ten świstek papieru zachciało mi się płakać.

 Nowotwory jądra stanowią 1,6% zachorowań na nowotwory złośliwe u mężczyzn, ale  wśród młodych dorosłych (20-44 lat) są najczęściej występującym nowotworem złośliwym (25% zachorowań w tej grupie wiekowej). – onkologia.org.pl/rak-jadra/

W dniu, w którym wyczułem guzek podczas badania pod prysznicem, wprowadziła się do mnie M. Już na stałe, z pierwszą większą walizką. Siedziliśmy w swoich fotelach, gdy jej wszystko opowiadałem. Pierwszego dnia byłem przybity wizją nowotworu. Jeszcze mocniej przybity byłem gdy urolog podczas badania powiedział nagle: jeżeli chodzi o nowotwory jąder, to medycyna w ostatnim czasie poczyniła bardzo duże postępy, a Centrum Onkologii w Warszawie to wiodący ośrodek w Europie pod tym względem.

W 90% przypadków nowotworu jądra można stwierdzić obecność guzka w jądrze lub zmianę konsystencji jądra. Guz jądra jest wyraźnie twardszy od prawidłowego miąższu jądra. Jest to podstawowy objaw obecności nowotworu jądra.

Zanim trafiłem do Centrum Onkologii byłem przekonany, że mam cholernego pecha, że spotkało to akurat mnie. Na miejscu okazało się, że takich osób jak ja jest więcej, i że nie jestem ani żadnym wyjątkiem, ani najgorszym przypadkiem. Ba, miałem wrażenie, że na tle innych osób trafiłem tam z powodu błahostki. Podczas operacji wycięto mi fragment tkanki, aby zrobić biopsję. Jakiś czas później dowiedziałem się, że wynik wskazuje na nowotwór niezłośliwy i że zapraszają mnie na kolejną operację, podczas której usuną jądro.

W przypadku stwierdzenia guza jądra chory jest kierowany do chirurgicznego usunięcia jądra – orchidektomii. Po orchidektomii struktura guza i jądra jest oceniana pod mikroskopem – jest to badanie histopatologiczne, które pozwala na ustalenie rozpoznania typu nowotworu oraz jego zaawansowania miejscowego. Zatem usunięcie jądra jest nie tylko elementem leczenia ale także diagnostyki.

Drugi pobyt w szpitalu był równie ..przyjemny. Lekarze jak i pielęgnierki tam pracujący są świetni, życzliwy, pogodni, zawsze gotowi do pomocy. Opieka jest tam na najwyższym poziomie. Drugi pobyt trwał również kilka dni, podczas których musiałem dojść do siebie po narkozie i operacji. Moje wyobrażenie na temat pobytu w Centrum Onkologii nie wytrzymało konfrontacji z rzeczywistością – teraz wspominam ten czas z uśmiechem, miałem świetną opiekę, wspaniałe pielęgniarki i poznałem naprawdę ciekawe osoby, które trafiły tam z podobnych powodów. Zresztą, przygody tam to materiał na oddzielny wpis. Dość wspomnieć, że dzień przed operacją na wieczornym dyżurze cała świta lekarzy i studentów zastała mnie i M. w jednym łóżku. Byłem sam w pokoju więc nikt nam nie przeszkadzał. Do czasu. Wpadli w kilku lub kilkunastu znienacka, a najważniejszy z lekarzy rzucił beznamiętnym ale karcącym głosem do M: ja też jestem romantyczny, ale leży pani w łóżku chorego, który jutro ma operację, a łóżko powinno być sterylne. Zresztą już dawno minął czas odwiedzin. Pod spojrzeniem kwiatu polskie onkologii M. musiała opuścił najpierw łóżko, a późnej salę, a mnie oddać pod opiekę lekarzy.

Zdecydowana większość chorych na nowotwór zarodkowy jądra kończy proces leczenia z sukcesem. Dotyczy to niemal 100% pacjentów z nowotworem ograniczonym do jądra i 80% pacjentów z nowotworem uogólnionym.  Dla tych pacjentów niezwykle ważne jest uczestniczenie w programie badań kontrolnych. Zgodnie z zaleceniami Europejskiego Towarzystwa Onkologicznego pacjenci powinni być obserwowani przez 5-10 lat od zakończenia leczenia.

Mój nowotwór nie był złośliwy. Usunięto mi jedno jądro i …żyję tak samo, jak żyłem. W tym samym roku, w którym miałem operację zaszliśmy z M. w ciążę. Usunięcie jądra w absolutnie żaden sposób nie wpływa na zdolność seksualną mężczyzn, a tego właśnie boją się najczęściej. Właściwie nie zmienia nic, oprócz tego, że człowiek musi już żyć z myślą, że jest pacjentem onkologicznym i musi się regularnie badać.

PROFILAKTYKA

Ponieważ pierwsze objawy nowotworu jądra są mało dokuczliwe są one niestety często bagatelizowane przez pacjenta. Należy zachęcać mężczyzn, zwłaszcza z grupy podwyższonego ryzyka, do regularnego, comiesięcznego samobadania jąder.

Wszystko się zaczęło od rutynowego badania pod prysznicem. Powinna to być czynność niezbędna dla każdego mężczyzny tak samo, jak sama kąpiel. Niestety wiele osób ją zaniedbuje. Moja historia nie jest ani straszna, ani przejmująca. Nie jest też wyjątkowa, tak jak wyjątkowym nie jest nowotwór jądra. On się po prostu przytrafia.

CO MOŻESZ ZROBIĆ DLA NIEGO?

Odważni Wygrywają to kampania, która ma na celu zwiększenie świadomości Polaków na temat raka jądra. Zachęcam do polubienia ich strony i …zmotywowaniu partnerów do badania. Niestety, wielu mężczyzn jest podobnych do mnie i stara się bagatelizować problem i odsuwać w czasie. Nawet teraz, pomimo, że muszę rok do roku przechodzić badania w postaci tomografii komputerowej, USG, morfologii krwi i wizyt w  Centrum Onkologii to odsuwam to w czasie, bo wydaje mi się, że są inne ważne rzeczy, albo po prostu robię to z lęku. Mam jednak M., która mi stale o tym przypomina i mobilizuje. Była też ze mną i towarzyszyła w tych wszystkich przygodach, martwiąc się nawet bardziej ode mnie.

[c5ab_facebook_post c5_helper_title=”” c5_title=”” url=”https://www.facebook.com/OdwazniWygrywaja/photos/a.250958565003577.41893.250947505004683/633899586709471/?type=1″ ]

Postscriptum: Do napisania tego tekstu przymierzałem się od jakiegoś czasu, jednak dopiero Żudit w swoim tekście Weź się zbadaj! Nie jesteś niezniszczalny przypomniała mi, jak często mężczyźni bagatelizują ryzyko nowotworu jądra.

Niestety nie znam najlepszego sposobu do zmuszenia mężczyzny do odwiedzin lekarza, jeżeli ktoś taki zna i się podzieli, to ja zorganizuję sponsorów i nagrody. Do tego typu badań nie trzeba jednak lekarza, na początek wystarczy badanie domowe.

  • Aga z www.makeonewish.pl

    gratuluję świadomości i mądrości życiowej. szacunku do swojego zdrowia i ciała. do swojego życia! muszę pokazać ten wpis mężowi. jesteśmy razem 9 lat (lada moment 5 rocznica ślubu) i od kiedy go znam NIGDY nie był u lekarza (nie liczac dentysty i rodzinnego) nie robił badań krwii, moczu itd. pociesza mnie tylko fakt ze ma okresowe badania w pracy i choc tam mają oko na jego zdrowie.
    mój mąż jest ode mnie o 10 lat starszy i nie raz boję się tego, że kiedyś go zabraknie i zostanę sama.
    A jak zaciągnąć faceta na badania? Nie wiem, jutro zastosuję mały szantaż (jak nie chcesz tego zrobić dla siebie czy dla mnie, zrób to dla Mai) i Ci powiem czy zadział

    • wiesz, że go rozumiem? sam mam zawsze trudności w zdecydowaniu się na wizytę u lekarza. badania okresowe często robione są po łepkach, aby je zrobić. jeżeli uda Ci się go namówić, to w jakiś sposób będę zadowolony 😉 gdy się nie chce chodzić do lekarzy, często to jest z obawy o możliwe wyniki – na szczęście zawsze po dobrym wynikach jest przyjemne uczucie ulgi, które często motywuje do kolejnych badań.

  • Przeczytałam ten tekst wczoraj w autobusie, gdy wracaliśmy z chłopem z piwkowania. Trochę dla śmiechu się spytał, czy go zbadałam, haha, pewnie, że tak, pośmieszkowaliśmy, ale dało nam do myślenia. Dla mnie to nic nowego, nowotwory w mojej rodzinie są normą.

    • zawsze można się badać dla zabawy, i wtedy samo badanie jest efektem ubocznym 😉

  • Myślę, że sporo mężczyzn woli zignorować taki problem, bo boją się o swoją sprawność i swoje stosunki z żoną/dziewczyną/koleżanką. Dlatego fajnie, że o tym piszesz, bo pokazujesz, że nie tylko życie po operacji istnieje, ale i nie ma przeszkód, żeby powiększać rodzinę.

    A dla tych już mających dzieci argument jest tylko jeden: ktoś musi tym dzieciom świat pokazać, więc o siebie trzeba dbać. Lekarze wbrew obiegowej opinii nie gryzą i nie odsyłają od razu na ławkę rezerwowych.

    • Gdy czytałem kiedyś fora internetowe, aby poczytać o konkretnych przypadkach najczęściej trafiałem właśnie na takie obawy, że oprócz raka może człowieka spotkać spowodowana operacją impotencja, brak popędu albo po prostu bezpłodność. Na szczęście w niemal wszystkich przypadkach tak się nie dzieje.

  • Siedziałem cicho, bo znałem kogoś, komu się nie udało. To był na początku rak jąder. Był młody – za młody i cholernie ambitny. Budował dom, posadził drzewo. Chciał mieć dzieci, ale mu się nie udało… To nie utrata „męskości” sprawia, że boimy się iść do lekarza, ale strach, że nam się po prostu nie uda. Głupie to, ale pierwsza myśl jak mi przyszła do głowy, to fakt, że nie chciałbym, aby moje dzieci i żona oglądały mnie chorego i pewnie do końca udawałbym, że po prostu mi nic nie jest…
    Tak, badam się i pilnuję, żeby moja żona regularnie też pojechała i przebadała co trzeba. Mam jeszcze w planach sporo do zrobienia i nie pozwolę, by moje dzieci zostały same.

    • Temu tematowi zawsze towarzyszą niestety podobne historie. Zresztą, Jacuś, o którym piszę w kolejnym poście był człowiek po przejściach tak licznych, że musiał mieć w sobie dużo siły, żeby myśleć pozytywnie o swoim leczeniu. Na korytarzach jednak widziałem osoby tak przybite i będące w takim stanie, że może nie tyle śmierć, co beznadziejne cierpienie było tam na porządku dziennym. To jest własnie trudne, gdy jesteś chory, musisz zmierzyć się ze wzrokiem bliskich, często przerażonym i bezsilnym, i nie wiadomo jak na takie spojrzenie reagować.

  • monia

    Podczas kąpieli mojego rocznego syna wykryłam zmianę przylegającą do jądra,
    jak się okazało był to nowotwór złośliwy,
    po przejściu licznych perypetii uparta matka trafiła pod opiekę konkretnych lekarzy :-) pierwsze pytanie jakie zadała to czy zostanie kiedyś babcią???
    Dziś to prawie 12 letni chłopiec,promyk słońca Mojego Życia :-))))

    • Nie wiem czemu, ale zaskoczył mnie Twój komentarz, pomimo, że sporo dzieci ląduje na onkologii to dopiero teraz uświadomiłem sobie, że trzeba badać dzieci, także roczne. Gratuluję uporu :-)

      • monia

        Mnie jako 24 latkę zaskoczył nowotwór złośliwy u mojego 14-miesięcznego syna ,a wcześniej operacja usunięcia jądra,półroczna chemioterapia i wiesz to pierwsze pytanie czy kiedyś będę babcią było na tamten czas głupstwem bo przed nami był trudny czas i diagnostyki i leczenia……
        to fakt uparłam się i szukałam pomocy bo wyczułam zmianę a, lekarz po pierwszym usg stwierdził,że „nic nie widać„-nie posłuchałam jego diagnozy……
        Pozdrawiam :-))))

        • Masz powód do zadowolenia z siebie, ze swojej upartości i trzeźwego umysłu! Matki chyba czasem tak mają, że widzą to, czego nie widać :)

          • monia

            :-) Nazwałabym to intuicją ,czuć to co niewidoczne……co do zadowolenia z siebie to byłabym daleka od postrzegania swojej osoby w taki sposób,to był ciężki czas przetrwania zakończony ostatnią chemią podaną 1 kwietnia na Prima Aprillis.
            Cóż mogę dodać ech wiesz ciężko rocznemu dziecku wytłumaczyć że do godziny 14:00 ma być na czczo i nie dostanie mleka bo jest zaplanowane badanie na godziny popołudniowe.Ono ci w zasadzie nic nie powie bo ma tylko 14 m-cy……
            Cierpliwość i cierpienie w upartości ,radość z każdego dnia i nadzieja na nowe dziś :-)))))
            i nie żalę się ani chwalę po prostu dzielę swoją historią :-)żeby nie było!!!!

          • Nie podejrzewam Cię o żal, pomimo, że z tego co piszesz, był to bardzo trudny okres. Z tego jak o tym piszesz, bije raczej szczęście 😉 Nie mniej mocna i trafiająca do mnie jest Twoja historia :)

          • monia

            Rzadko mi się zdarza tą Moją historię opowiadać bo trochę przeraża słuchaczy :-)))) Kubuś nic nie pamięta a we mnie została pamięć o tym co przeżyliśmy……wiesz w dniu kiedy mój syn dostał pierwszą chemię ,wyszłam ze szpitala i na przejściu dla pieszych potrącił mnie samochód i Ja trafiłam do szpitala .
            To było mnóstwo perypetii które ukształtowały mnie taką jaką jestem dziś :-)))
            e nie zanudzam Cię heh
            Pozdrawiam :-))))

            ps Masz fajny styl pisania,ciekawe spostrzeżenia,fajnie że piszesz :-))))
            Miło było i mnie u Ciebie sobie popisać i powspominać tą Moją przeszłość bo dziś to już całkiem inna bajka ,inny etap życia co prawda ciągłość ALE ;-))))

          • Czyli wyszłaś ze szpitala, w dniu podania po raz pierwszy chemii swojemu rocznemu synowi, i wtedy potrącił Cię samochód tak, że trafiłaś sama do szpitala? Słuchaj, Ty możesz opisz to wszystko, a ja wrzucę tę historię na bloga, bo z każdym komentarzem tutaj jest ona ciekawsza. Za wszystkie miłe słowa dziękuję, a propozycja jest jak najbardziej na serio :) Co Ty na to?

          • monika

            Raczej NIE,
            dziękuję za propozycję
            ale
            Moja historia nie pasuje do Twojego bloga.
            Zasmuciłbyś tylko swoich czytelników a ludziom trzeba dawać nadzieję ,radość i uśmiech :-)))))
            Pozdrawiam 😀

Type your search keyword, and press enter to search