Wychowanie bez prądu
Wyłączyliśmy dziecku prąd.
W sierpniu wróciliśmy z tygodniowego urlopu na mazurach, podczas którego nasza Olka była odcięta od telewizji, tabletów i smartfonów (chyba, że oglądała bajki przez ramię dzieci naszych znajomych). Już w drodze do Warszawy schowaliśmy tablet, który kupiliśmy aby Olka mogła oglądać bajki w podróży (a nam zostawiając przestrzeń do rozmowy i odpoczynku). Od tamtego czasu ani na chwilę nie włączyliśmy przy Olce telewizora. Była to jedna z najlepszych decyzji jakie na razie podjęliśmy.
Otępienie kanapowe
Widok naszej dwuletniej córki oglądającej bajki był widokiem przykrym, bo twarz dziecka w takich chwilach wyraża coś na kształt otępienia kanapowego. Wydawało się nam, że trudniej będzie nam być konsekwentnymi w swoim postanowieniu jednak czas pokazuje, że całkowite zastąpienie elektroniki książkami i zabawą nie musi być trudne, a jednocześnie przynosi niewymierne korzyści.
Olka ma teraz dwa i pół roku, siada ze swoimi książeczkami na kolanach i opowiada nam historie, strona po stronie. Moduluje głos, śmieje się i żywo gestykuluje – powtarza dobrze jej znane dialogi albo dopowiada coś od siebie. Wieczorem prosi abyśmy czytali jedną książeczkę a ona sama „czyta drugą”. Dziennie czytamy (głównie M. czyta, ja przejmuję tę rolę po pracy, między zabawą a snem) kilkanaście książek, niektóre wielokrotnie oraz kilka książek zmyślonych. To gdy siedzi na krześle i „czyta” strona po stronie o przygodach Bobo sprawia nam i jej taką radość, że trudno nam o bardziej wzruszający i cieszący oko widok.
Książka niczym miś
Olka nie przychodzi do nas z tabletem i nie opowiada nam o oglądanej właśnie bajce (co wydaje mi się mało możliwe) ani nie zasypia przytulając się do smartfonu. Przychodzi opowiedzieć nam swoją ulubioną książeczkę i zasypia przytulając ją do siebie niczym misia.
Wydaje się, że nie tęskni za bajkami – gdy zobaczyła u babci w telewizorze bajkę bez trudu udało nam się odwrócić jej uwagę. Wcześniej gdy prosiła o bajkę mówiliśmy, że nie ma prądu w telewizorze. Teraz już o to nie prosi – przychodzi do nas z książeczką w rączkach, prawdziwą lub wyimaginowaną, i prosi aby jej poczytać. A my nie odmawiamy jej nigdy.
Za chwilę mecz a Olka nie śpi. Problem w tym, że od trzech miesięcy mówimy jej, że nie ma prądu w TV. Nie ma bajek, nie ma meczu. Goddammit!
— fathersday.pl (@fathersdaypl) October 8, 2015
Zostało nam jeszcze jedno do zrobienia – ograniczenie do zera przeglądania przy Olce Internetu na smartfonach. Jak już nam się i to uda, to wtedy to wychowanie bez prądu będzie miało jeszcze większą siłę.
Czytanie książek to nałóg bardzo chwalebny. Warto go dzielić z dzieckiem.