O, bakłażany już są! – powiedział Tymcio patrząc przez okno na bażanty.

Menu & Search

Czasy gdy dzieci spijały pianę z piwa taty

Mój tata lubi piwo. Lubił je także gdy byłem mały. Przelewał je z butelki do szklanki w sposób, który powodował powstawanie kilkucentymetrowej pianki. Smak tej pianki towarzyszy mi do dziś, bo pianka ta była moja, stanowiła moją część tego piwa i mogłem ją zawsze wypić w całości pod warunkiem, że nie piłem samego piwa.

Dzieciaków takich jak ja pewnie było tysiące, wśród moich znajomych każdy niemal miał prawo spijać pianę z piwa. Było to trochę jak zaproszenie do świata dorosłych, jak puszczenie oczka do dziecka. No i było to smaczne.

Gdy kilka miesięcy temu na spotkaniu blogerów zapytałem innych ojców, czy pozwalają dzieciom pić pianę z piwa to nikt nie odpowiedział a jedna osoba uznała to nawet za drażliwy temat. Nie drążyłem tematu choć miałem ochotę powiedzieć: ludzie, co z wami, czy nagle wszyscy staliśmy się aż tak porządni, że nawet takie pokoleniowe doświadczenia stają się tabu jeżeli tylko dotyczą naszych dzieci?

Świat się zmienia, smak także, jednak piana z piwa nadal smakuje mi tak jak wtedy gdy byłem mały, a moja Olka uwielbia zanurzyć jeden paluszek w szyjce butelki i smakować to, co udało jej się wyłapać na opuszek palca. Zastanawia mnie ilu ojców robi to samo i ilu udaje, że tego nie robi.

Chyba tylko dzieci powiedziałby prawdę o tym jak to teraz jest. Takie czasy nastały.

PS: Uprzejmie uprzedzam, że nie wyrosłem na pijaka, ani nawet na alkoholika. Świat się nie zawalił. Urazy w sercu do taty nie czuję. Mile wspominam to spijanie piwnej piany, a wszystkich, którzy uznają to za drażliwy bądź wątpliwy moralnie i wychowawczo uczynek serdecznie pozdrawiam i mówię – na zdrowie!

  • Ja nie spijałem. Młodemu też raczej nie pozwalam – jestem zły i niedobry, wiem 😉 Ale dałem mu kiedyś spróbować dobrego piwa bezalkoholowego (tak, są takie) i pluł dalej niż widział. Gorzkie mu było. Tak sobie pomyślałem, co by było jakby spróbował IPA-y czy innego mojego wynalazku.

  • Z piwa to ja tylko piankę lubię. Jakoś jeszcze smakuje. Ale Młody nie skosztował nigdy z wiadomych względów. Wolę darować sobie tradycję.
    Wydaje mi się jednak, że wielu rodziców pozwala dzieciom na skosztowanie pianki. Tylko się do tego nie przyznają. Przecież rodzicielstwo musi być nieskazitelnie brylantowe. 😉

  • Moje dzieciaki nie lubią niczego, co ma bąbelki, wiec i piwa (tak, próbowały pianki) nie piją. Ot, takie ewenementy.

  • Ja tej piany nie lubiłem… ale mi przeszło :) To piękna tradycja i mam nadzieję, że nie zwariujemy aż tak, żeby jej zaprzestać

  • Jo Ma

    Ja tam nie wyrosłam na pijaczkę a wręcz nawet nauczam w przedszkolu ;D A ogólnie to zawsze kiedy rodzice wspólnie wychodzili ze mną na spacer i czasem zahaczali o jakąś knajpkę, czy nawet w domu pozwalali mi spijać piankę z piwa 😀 mimo, że nie smakowała mi – zawsze wypijałam – to był taki hmm wyznacznik świata dorosłych. Kto wie, może i swoim dzieciom kiedyś pozwolę, o ile będę je miała

    • Hmm, nie chodziłem z rodzicami po knajpach. Rodzice zresztą nawet beze mnie nie chodzili a myślę, że to całkiem przyjemne przeżycie mogłoby być o ile trzymaliby fason :)

      • Jo Ma

        Moi rodzice dużo pracowali, nasze wspólne wyjścia to zawsze było mega święto. Zresztą ja wtedy wolałam uczyć się jeździć na rolkach, na rowerze…biegać i pałaszować lody, a moi rodzice wraz ze mną :-) więc cała nasza trójka trzymała fason :-)

  • Mnie u cioci na imieninach zawsze namawiali do zanurzenia palucha w kieliszku z wódką. Nie lubiłam jej, piwa też nie. Ale ajerkoniak nigdy nie smakował lepiej niż na koniuszku mojego pięcioletniego palca :) I tez nie mam problemów z alko (chociaż wiesz, że tak twierdzą wszyscy alkoholicy :p).
    Na zdrowie!

    Aha i wiesz, że spędziłam dzisiaj z tobą ponad godzinę?

    • Mi do wódki nie pozwalali się zbliżać a mimo to i tak ją lubię. Ponad godzinę? Zasnęłaś przy czytaniu?

  • Weź, czytałam właśnie. Tak długo, bo musiałam nadrobić teksty! 😛

  • Sama również spijałam :)

  • Pingback: Ze Źrodeł #47 » Kuba Osiński()

  • Konrad – ten szablon to rewelacja, a zdjęcie z piwem jakby z niego wycięte :-)

  • Wiadomo, że to co zakazane to smakuje najlepiej:), więc jak dziecko ma próbować z kolegami, to wolę, że posmakował piany przy mnie.
    Wypić piwko z ojcem – bezcenne. Przyjdzie i na to czas :)

  • Ana

    Mam wrażenie, że wiele osób chce być po prostu świętszymi od Pana Boga. A wystarczy choć odrobina rozsądku. Ja też gdzieś tam przed I komunią miałam okazję „skubnąć” takiej piwnej pianki. Potem jednak była owa komunijna przysięga i nie tykałam alkoholu do osiemnastki, a rodzice skrzętnie tego pilnowali :) Choć przecież nie mogli upilnować, prawda? Ale nie ciągnęło mnie w ogóle do alkoholu. Być może właśnie dlatego, że miałam okazję pod kontrolą gdzieś tam kiedyś posmakować tej piwnej pianki. W każdym razie, po osiemnastce mogłam też bez skrępowania z rodzicami wypić np. kieliszek czy dwa nalewki z okazji świąt. Ojciec zawsze powtarzał, że lepiej w domu z rodziną niż z szemranym towarzystwem i wylądować w jakimś rowie. Do tego wszystkiego studiowałam w Kortowie. Zawsze umiałam postawić sobie granicę, nigdy nie straciłam filmu, nigdy nie ciągnęło mnie do alkoholu, może też dlatego, że od maleńkości nie był niczym zakazanym. Nie zostałam alkoholiczką, pijaczką, menelką ani nikim patologicznym. Nie rozumiem więc, co złego mogłoby być w takim zamoczonym w piwnej piance dziecięcym paluszku. Ot tak, od wielkiego dzwonu. Codziennie i po kilka razy dziennie, i w większych ilościach – to już rzeczywiście byłby problem.
    PS: A, się rozpisałam… :)

    • Wydaje mi się, że jest to najdłuższy komentarz jaki u mnie zostawiono :) Wszystko sprowadza się do ilości i częstotliwości – dużo ale często nie wchodzi w grę 😉

      • Ana

        Polecam się do esejów 😉

Type your search keyword, and press enter to search