Kobiecość
Kobiecość zaczyna się w dzieciństwie. Patrzę na moją córkę codziennie i codziennie się z nią bawię, przytulam, biorę na ręce; codziennie widzę jak skupiona układa puzzle, jak pochylona nad kartką papieru rysuje domek, słońce i drzewa, jak uśmiecha się do nas albo jak smuci, jak złości się gdy jej coś nie wyjdzie i jak cieszy, gdy uda się jej nas rozśmieszyć; patrzę jak radzi sobie z młodszym braciszkiem, o którego dba, którego włącza w zabawy albo odsuwa, gdy chce bawić się sama, na którego złości się, gdy zburzy jej wieżę z klocków i którego przytula tak po prostu; jak jest o niego zazdrosna i jak śmieje się z jego wygłupów.
Patrzę jak układa swoje włosy, jak przed snem wyciąga z nich spinki na dzień i wkłada spinki na noc, patrzę jak gryzie skuwkę od flamastra lub próbuje polizać swój łokieć; patrzę jak promienieje widząc gdy przytulamy się do siebie z jej mamą, jak mocno sama się w nas wtula gdy robimy nasz rodzinny uścisk; jak tańczy gdy włączmy muzykę i jak śpiewa, gdy razem śpiewamy; jak biega gdy ganiamy się po domu i jak kopie piłkę, gdy rozgrywamy mecz na korytarzu; widzę jak droczy się ze mną próbując ukryć uśmiech albo z przejęciem słucha przygód Lotty; patrzę jak siedzi na dywanie w otoczeniu swoich kucyków i wygłasza im mowę w imieniu księżniczki Cadance.
Patrzę na nią codziennie, jak zmienia się, jak powoli dorasta i myślę ile jeszcze przed nami wspólnych chwil, spojrzeń, zabaw, uścisków i czułości, myślę o tym jaka jest jeszcze mała i drobna, a potem ona w jednym zdaniu pokazuje, że dojrzewa szybciej niż mi się zdaje, że jej kobiecość to nie odległa przyszłość, tylko tu i teraz rezonujący w niej pierwiastek, czasem ledwie uchwytnie manifestujący się w gestach, manierach czy spojrzeniu, a niekiedy, tak jak wczoraj, wybuchający i skrzący się od kokieterii, kobiecości i szelmostwa, gdy zapytana czy chce szklankę mleka przed snem odpowiada:
Chcę, ale nie chcę!